cof

Morskie Oko, Czarny Staw i… Rysy?

Dla niecierpliwych filmik w 4K!

W ostatni nasz pełen dzień wyjazdu do Zakopanego długo zastanawialiśmy się gdzie iść. Mieliśmy wybrać się do Bukowiny na termy zrelaksować się, odpocząć. Ostatecznie z uwagi na znów piękna pogodę zdecydowaliśmy się wyruszyć najpierw na Morskie Oko.

Dojechaliśmy na parking ok. 7:30 w Palenicy Białczańskiej, gdzie zapłaciliśmy, aż 30 zł za postój. Dalej bilety wstępu do TPN 5 zł od osoby. No to ruszamy!

Wodospady

Droga do Morskiego Oka prowadzi przez Wodogrzmoty Mickiewicza. Jest ona asfaltowa i można przejechać się bryczką konną. Nie polecamy! My wybraliśmy aktywność fizyczną i całą drogę szliśmy pieszo :). Czasami krętą drogę asfaltową przecinały małe skróty szlakiem czerwonym przez las.

Po około 3 km dotarliśmy do pierwszego punktu – Wodogrzmoty Mickiewicza. Są to głośne wodospady, w taką pogodę jedyną myślą było wskoczyć do tej zimnej wody :D. My znowu ubrani w jesienno-zimowe ciuchy, nie mieliśmy nic innego 🙁 (jedyny Adam mądry miał krótkie szorty).

Morskie Oko

Droga dalej ciągnęła się ok. 6 km. Po drodze mijaliśmy bryczki, więcej bryczek, punkt z jedzonkiem, toi toiki. Nie ukrywam, że trasa się trochę dłuży tutaj, bo w większości prowadzi ulicą, więc główną atrakcją było zgadywanie jakie szczyty widzimy przed sobą :D.

Po 2 godzinach udało się dotrzeć do schroniska przy Morskim Oku, gdzie zrobiliśmy sobie krótką przerwę na kanapki i picie.

Widoki były niesamowite, woda w jeziorze przejrzysta, góry wysoko w chmurach. Zdecydowaliśmy, że dalej idziemy nad Czarny Staw.

Czarny Staw

Ze schroniska do Czarnego Stawu prowadzi czerwony szlak o długości ok. 1,8 km. Im bardziej oddalaliśmy się od Morskiego Oka, tym robiło się bardziej stromo i zimno. Gdzieniegdzie było sporo śniegu przez co było dosyć ślisko. Ostatecznie daliśmy sobie radę i znaleźliśmy się nad Czarnym Stawem pod Rysami. Tutaj już musieliśmy się cieplej ubrać, bo czuć było chłód.

No to na Rysy!

Szczerze mówiąc jechaliśmy do Zakopanego z myślą o tym, aby zdobyć Rysy. Nie spodziewaliśmy się tak naprawdę, że zastaniemy taką pogodę, gdy planowaliśmy nasz wyjazd. Okazało się, że na szlaku jest bardzo dużo śniegu, bez odpowiedniego przygotowania, bez raków, kijków byłoby ciężko wejść. Myśleliśmy nawet aby wejść od strony Słowacji, gdzie jest mniej stromo i mniej śniegu, ale okazało się, że do 15 czerwca szlaki powyżej schronisk są zamknięte.

Podeszliśmy trochę zasypanym szlakiem na ścianę Rys (czy można powiedzieć, że byliśmy na Rysach? :D), powspinaliśmy się pod górę, ale zdecydowaliśmy, że dalej nie idziemy. Zachwycaliśmy się widokami, oglądaliśmy ludzi, którzy faktycznie szli pod górę wyżej niż my. Następnego dnia przeczytaliśmy w wiadomościach, że piątka Ukraińców wybrała się na Rysy i wszyscy związali się sznurem. Jeden z nich się pośliznął. Wiadomo, co było dalej… Nikt z nich nie miał nawet żadnego sprzętu. My na pewno wrócimy zdobyć Rysy, ale w bardziej dogodnych warunkach :).

A co ciekawe po drodze widzieliśmy Pana, który rozebrał się do bielizny i wszedł do Czarnego Stawu 😀 czyżby morsowanie? Chłopaki w drodze powrotnej poszli w jego ślady, ale tylko rozbierając się :D.

Wracając dopiero zaczęliśmy mijać masę ludzi (z samego rana tylu nie było), niektórzy kompletnie nie przygotowani na śnieg w cieniutkich, śliskich butkach, szok!

Wróciliśmy tą samą drogą do samochodu i spotkaliśmy znowu jelonka :). Zrobiliśmy ok. 24 km w 8,5 godziny.

Podziel się postem! :)

Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin
Share on print
Share on email