cof

Witaj przygodo! Od Doliny Kościelisko do…?

Dla niecierpliwych filmik w 4K poniżej!

Tak jak w tytule wpisu była to faktycznie przygoda. Sami do końca nie wiedzieliśmy, gdzie tego dnia skończymy naszą wycieczkę. Czytaliśmy na forach internetowych, dowiadywaliśmy się od mieszkańców Zakopanego, w TOPR, jakie są warunki w wyższych partiach gór na koniec maja, czy można swobodnie iść, czy trzeba wziąć specjalistyczny sprzęt. Wszyscy odradzali nam pójście wyżej. Mówili, że jest dużo śniegu, ze bez raków czy raczków i kijków nie da rady.

Z uwagi na to, że od kiedy przyjechaliśmy pogoda była przepiękna (pomimo że prognoza była kompletnie odwrotna, miało lać i miało być burzowo) nie chcieliśmy wierzyć, że warunki są trudne. Właściciel naszego apartamentu polecił nam przejść się z Doliny Kościelisko do Hali Ornak, jak będzie gorsza pogoda, a jak będzie ładnie to spróbować na Czerwone Wierchy (ale według niego to ciężka trasa, bardzo wyczerpująca). I poszliśmy…

Dolina Kościelisko

Rano pogoda była przepiękna. Z przekonaniem, że na szczytach może być zimno ubraliśmy się na typowe cebulki, w spodniach lekko ocieplanych, co niektórzy założyli nawet ciepłe getry, bluzy, kurtki, buty zimowe za kostkę, rano fakt było trochę chłodno. Ruszyliśmy o 8 na parking Kiry, gdzie zapłaciliśmy za niego 25 zł z góry niezależnie od tego czy na 5 minut czy na 10 godzin zostawiasz auto.

8:30 zaczęliśmy naszą wycieczkę przez Dolinę Kościelisko. Nie mieliśmy kijków, więc na wszelki wypadek po drodze każde z nas zaopatrzyło się w solidna gałąź (oczywiście już taką leżącą na ziemi, nie łamaliśmy specjalnie drzew) :). 

Pogoda była cudowna, więc stwierdziliśmy, że spróbujemy podejść na Czerwone Wierchy. Szlakiem zielonym doszliśmy do Cudakowej Polany (952 m n.p.m.), gdzie wybraliśmy czerwony szlak prowadzący najpierw na Chudą Przełączkę (1850 m n.p.m.).

Coraz wyżej i wyżej

Szlak prowadzi praktycznie non stop pod górę. Jakie było nasze zdziwienie, jak nagle zaczęliśmy gubić ciuchy :D. Zatrzymywaliśmy się prawie co 50 m, ponieważ było nam przeokropnie gorąco! Słońce tak prażyło, ze pot lał się z nas jak potok górski :D. Musieliśmy non stop uzupełniać płyny i zrzucać ciuchy. Z resztą sami zobaczcie na filmiku. Dojście na Chudą Przełączkę (1850 m n.p.m.) zajęło nam jakieś 2:45 h z przystankami, 883 m w górę, co i tak jest niezłym czasem, bo według znaków jest to około 3:25 h. Pod koniec było kilka stromych podejść w śniegu, więc nasze kijaszki nam pomogły, bo czasem musieliśmy iść tuż obok urwiska, adrenalinka trochę skoczyła :D. 

Chwila treningu i dalej na Ciemniak

Zrobiliśmy sobie dłuższą chwilę przerwy na jedzonko i piciu. Na Chudej Przełączce było sporo śniegu, więc w dalszą podróż już trzeba było założyć cienką bluzę. Chłopaki oczywiście musieli zrobić krótką rozgrzewkę w śniegu bez bluzek, ale na te widoki zapraszam do filmiku :D. Na Ciemniak (2096 m n.p.m.) szliśmy jakieś 40 minut. Tutaj też widoczne były słupki graniczne między Polska, a Słowacją.

Iść na Giewont czy nie iść, o to jest pytanie

Dalej poszliśmy szlakiem na Krzesanicę (2122 m n.p.m.) i Małołączniak (2096 m n.p.m.). Tutaj zdecydowaliśmy, że idziemy też na Giewont, a przynajmniej spróbujemy :), więc dalej poszliśmy w kierunku Kopy Kondrackiej (2005 m n.p.m.). Z tej perspektywy Giewont wydawał się taki malutki :D. Po drodze pogoda zmieniała się co chwilę, raz ciepło, raz chłodny wiatr, raz deszcz.

Śpiący rycerz

Z Kopy Kondrackiej prowadzi żółty szlak na Przełęcz Kondracką (1725 m n.p.m.), gdzie dalej na Giewont idzie się niebieskim szlakiem, po drodze mijając Wyżnię Kondracka Przełęcz
(1765 m n.p.m.). Za 10 minut znajdujemy się Pod Giewontem (1825 m n.p.m), gdzie rozpościera się ściana w gorę z łańcuchami, dzięki którym można zdobyć szczyt. Wejście zajęło nam jakieś max. 10 minut. Kamienie nie były śliskie, nie padało, śniegu tutaj również nie było. Warunki idealne :).

I tak, o to zdobyliśmy Giewont (1894 m n.p.m.)! Hura!

Powrót

Z powrotem wybraliśmy żółty szlak prowadzący do Doliny Małej Łąki, nasze kolana odczuły ciągłe schodzenie dosyć długą trasa po kamieniach w dół, niektóre były lekko śliskie, więc trzeba było uważać. Najgorsze, że skończyło nam się jakiekolwiek picie, więc wracaliśmy mocno spragnieni. W Dolinie Małej Łąki początkowo mieliśmy iść dalej prosto do ulicy i tam złapać taxi czy stopa na parking, ale Adam wybrał, aby dalej pójść czarnym szlakiem do Doliny Kościelisko i tak zrobiliśmy. Szliśmy przez Przysłop Miętusi dalej Ścieżką nad Reglami (po drodze wypatrzyliśmy jelonka na zboczu Miętusiego Potoku :)) dochodząc do Zahradzisk, gdzie to wybraliśmy szlak na Czerwone Wierchy, czyli zatoczyliśmy kółeczko. Dalej już Doliną Kościelisko mijając chmarę owiec i do autka udając się na zasłużony posiłek i regenerację przed kolejnym dniem… o nim w kolejnym poście.

Trasa nie była wcale trudna jeśli chodzi o warunki pogodowe, fakt była wyczerpująca, ale pozytywnie :). Bardzo nam się podobało, cała nasza wyprawa miała ponad 20 km i trwała wraz z przystankami ponad 10 godzin, poniżej trasa na zegarku Garmin.

Podziel się postem! :)

Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin
Share on print
Share on email